Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility Przejdź do głównej zawartości

Moja podróż z paleniem

Witam. Nazywam się Kayla Archer i znów jestem palaczem. Listopad jest ogólnokrajowym miesiącem rzucania palenia i jestem tutaj, aby porozmawiać z wami o mojej drodze do rzucenia palenia.

Jestem palaczem od 15 lat. Zacząłem nałóg, gdy miałem 19 lat. Według CDC 9 na 10 dorosłych, którzy palą, zaczyna palić przed ukończeniem 18 roku życia, więc byłem tylko trochę w tyle za statystyką. Nigdy nie myślałem, że będę palaczem. Moi rodzice palą i jako młoda osoba uznałam ten nawyk za obrzydliwy i nieodpowiedzialny. W ciągu ostatnich 15 lat stosowałem palenie jako umiejętność radzenia sobie i wymówkę do spotkań towarzyskich z innymi.

Kiedy skończyłem 32 lata, zdecydowałem, że dla swojego zdrowia i dobrego samopoczucia muszę przyjrzeć się bliżej, dlaczego palę, a następnie podjąć kroki, aby rzucić palenie. Ożeniłam się i nagle zapragnęłam żyć wiecznie, aby móc podzielić się swoimi doświadczeniami z mężem. Mój mąż nigdy nie naciskał na mnie, żebym rzuciła palenie, chociaż on sam jest niepalący. Po prostu wiedziałem, w głębi duszy, że wymówki, które dawałem sobie, żeby zapalić, nie zawierają już tak dużo wody. Więc sporządziłem dziennik, zauważyłem, kiedy i dlaczego wybrałem palenie, i ułożyłem plan. Powiedziałem całej mojej rodzinie i przyjaciołom, że rzucę palenie 1 października 2019 r. Kupiłem gumę, nasiona słonecznika i bąbelki w nadziei, że moje ręce i usta będą zajęte. Kupiłem śmieszną ilość włóczki i wyciągnąłem z ukrycia igły do ​​szydełkowania - wiedząc, że bezczynne ręce nie będą dobre. 30 września 2019 wypaliłem na łańcuchu pół paczki papierosów, posłuchałem kilku piosenek na rozstanie (śpiewając do mojej paczki papierosów), a potem pozbyłem się popielniczek i zapalniczek. Rzuciłem palenie 1 października, nie potrzebując tylko jednego dnia pomocy dziąseł. Pierwszy tydzień był pełen emocji (głównie drażliwości), ale ciężko pracowałem, aby potwierdzić te uczucia i znaleźć różne umiejętności radzenia sobie (chodzenie na spacery, uprawianie jogi), które poprawiają mój nastrój.

Tak naprawdę nie tęskniłem za paleniem po pierwszym miesiącu. Szczerze mówiąc, zapach i smak zawsze wydawały mi się nieco nieprzyjemne. Podobało mi się, że wszystkie moje ubrania pachniały lepiej i że oszczędzałem tak dużo pieniędzy (4 opakowania tygodniowo dają razem około 25.00 dolarów, czyli 100.00 dolarów miesięcznie). Dużo szydełkowałem, a produktywność w miesiącach zimowych była niesamowita. Nie chodziło jednak tylko o szczeniaki i tęcze. Wypicie kawy rano nie było tym samym, co bez papierosa, a stresujące chwile spotykały się z dziwną wewnętrzną wrogością, do której nie byłem przyzwyczajony. Pozostałem wolny od dymu do kwietnia 2020 roku.

Kiedy wszystko z COVID-19 uderzyło, byłem przytłoczony, jak wszyscy inni. Nagle moje rutyny zostały odrzucone i nie mogłem zobaczyć się z przyjaciółmi i rodziną dla bezpieczeństwa. Jak dziwne stało się życie, ta izolacja była najbezpieczniejszym środkiem. Próbowałem wydłużyć czas ćwiczeń, aby odprężyć się, i rano ćwiczyłem jogę, po południu trzy mile spaceru z psem i co najmniej godzinę cardio po pracy. Jednak czułem się bardzo samotny i niespokojny, nawet przy wszystkich endorfinach, które przesyłałem przez moje ciało podczas ćwiczeń. Wielu moich znajomych straciło pracę, zwłaszcza ci, którzy pracowali w środowisku teatralnym. Moja mama była na urlopie, a tata w skróconych godzinach. Zacząłem przewijać losy na Facebooku, walcząc o oderwanie się od całej brzydoty nowej choroby, która zaczęła być upolityczniona w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Sprawdzałem liczbę przypadków i śmiertelność w Kolorado co dwie godziny, doskonale wiedząc, że stan nie zaktualizuje liczb przed 4:00. Tonęłam, choć cicho i dla siebie. Byłem pod wodą, nie wiedząc, co zrobić dla siebie lub kogokolwiek innego w tej sprawie. Brzmi znajomo? Założę się, że niektórzy z was czytający to mogą odnieść się do wszystkiego, co właśnie napisałem. Było to narodowe (cóż, międzynarodowe) zjawisko, które głęboko pogrążyło się w lęku, jakim była ludzka egzystencja w pierwszych miesiącach COVID-19, lub, jak wszyscy wiemy - w roku 2020.

W drugim tygodniu kwietnia znowu wziąłem papierosa. Byłem niesamowicie rozczarowany sobą, ponieważ byłem wolny od dymu przez sześć miesięcy. Wykonałem pracę; Walczyłem w dobrej walce. Nie mogłem uwierzyć, że jestem taki słaby. I tak paliłem. Spędziłem dwa tygodnie na paleniu, tak jak wcześniej, kiedy znowu rzuciłem palenie. Byłem silny i pozostawałem wolny od dymu do czerwcowych wakacji rodzinnych. Byłem zszokowany tym, że wpływ społeczny wydawał się większy, niż mogłem znieść. Nikt nie podszedł do mnie i nie powiedział: „Nie palisz? To takie kiepskie i już nie jesteś fajny ”. Nie, zamiast tego palacze z tej gromady wymówiliby się, a ja zostałem sam i mogłem rozważać swoje myśli. To był najgłupszy wyzwalacz, ale ostatecznie paliłem podczas tej podróży. Paliłem też podczas kolejnej rodzinnej wycieczki we wrześniu. Uzasadniłem sobie, że jestem na wakacjach, a zasady samodyscypliny nie obowiązują na wakacjach. Spadłem z wozu i odzyskałem wiele czasu od nowej ery COVID-19. Pobiłem się z tego powodu, miałem sny, w których byłem tą osobą w reklamach rzucania palenia - mówiąc, zakrywając całe gardło i nadal zalewałem się nauką, dlaczego palenie jest okropne dla mojego zdrowia. Mimo wszystko upadłem. Wracam na właściwe tory i znowu się potykam.

W czasach COVID-19 wielokrotnie słyszałem, żebym okazał sobie jakąś łaskę. „Każdy robi wszystko, co w jego mocy”. „To nie jest normalny stan rzeczy”. Jednak kiedy przychodzi do mojej podróży, aby odłożyć kij raka, znajduję niewielką ulgę po nieustannym wycinaniu i umniejszaniu własnego umysłu. Myślę, że to dobrze, ponieważ bardziej niż cokolwiek chcę być niepalącym. Nie ma na tyle wymówki, żeby się otruć, tak jak robię to, kiedy się zaciągam. A jednak walczę. Walczę, mimo całej racjonalności po mojej stronie. Myślę jednak, że większość ludzi boryka się teraz z tym czy innym problemem. Pojęcia tożsamości i samoopieki wyglądają teraz zupełnie inaczej niż rok temu, kiedy zacząłem swoją przygodę z rzuceniem palenia. Nie jestem sam - ani ty! Musimy nadal próbować i dostosowywać się, i wiedzieć, że przynajmniej część tego, co było wtedy prawdą, jest prawdą teraz. Podsumowując, palenie jest niebezpieczne. Rzucenie palenia to podróż na całe życie. Muszę dalej walczyć w dobrej walce i być wobec siebie mniej krytycznym, kiedy czasami ulegam. Nie oznacza to, że przegrałem wojnę, tylko jedną bitwę. Możemy to zrobić, ty i ja. Możemy iść dalej, dalej, cokolwiek to dla nas oznacza.

Jeśli potrzebujesz pomocy, aby rozpocząć swoją podróż, odwiedź coquitline.org lub zadzwoń pod numer 800-QUIT-NOW.